Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Panie doktorze, czekamy za panem

Marcin Szyndrowski
Arch.NM
Zagrożone jest życie człowieka. Czy w karetce zawsze powinien znajdować się lekarz?

Wracamy do tematu pożaru garażu, jaki miał miejsce w sobotę, 24 czerwca, przy jednej z posesji w Koźminie Wielkopolskim. Jak się okazało podczas przeszukiwania pobliskich mieszkań znaleziono nieprzytomnego starszego mężczyznę. Strażacy rozpoczęli natychmiastową reanimację, która trwała do momentu przybycia ratowników medycznych, którzy na zmianę z nimi kontynuowali walkę o życie.

Karetka bez lekarza
– Lekarza nie było – zaczyna chcący pozostać anonimowym mężczyzna. – Czy to normalne, że po otrzymaniu zgłoszenia o takiej sytuacji wysyła się karetkę bez lekarza? Nie wiem, czy by to coś zmieniło, ale moim zdaniem, lekarz powinien być obecny przy takiej akcji – kończy mieszkaniec Koźmina.

Starszego mężczyzny nie udało się uratować. Wszyscy czekali zatem za lekarzem, który mógłby stwierdzić zgon, gdyż zgodnie ze medycznymi procedurami tylko on ma do tego prawo. Lekarz się znalazł, bowiem wcześniej zadysponowano Lotnicze Pogotowie Ratownicze, gdzie znajdował się lekarz. Dlaczego jednak nie było go w karetce oddalonej przecież od Koźmina o kilkanaście zaledwie kilometrów. Czy była potrzeba ściągania lekarza z helikoptera?

Jedzie najbliższy zespół
To jak mówi jeden z ratowników medycznych z terenu powiatu bardzo złożony proces. – Ustawa o ratownictwie medycznym mówi, że w Posce mamy trzy zespoły systemowe, które jeżdżą do zagrożenia życia. Jest to LPR, czyli śmigłowiec, karetka specjalistyczna z lekarzem i karetka podstawowa bez lekarza. Ustawa mówi, że jedzie najbliższy zespół ratownictwa medycznego jeśli chodzi o czas dotarcia, czyli jeżeli ja jako ratownik jadę np. z Kobylina do Krotoszyna, a ktoś jedzie jakimiś bokami, a mój czas mimo, że mam dłuższą trasę okaże się krótszy to ten zespół powinien być wysłany, który jest najbliższy czasu dotarcia – mówi Jakub Nelle, ratownik medyczny. W tym przypadku właśnie tak musiało być.

Nasz ratownik mówi jednak, że procedury są takie jakie są i ciężko z tym dyskutować. – Ratownik medyczny nie może stwierdzić zgonu. Może to zrobić tylko lekarz. Jeżeli akcja resuscytacji została podjęta przez strażaków, następnie przejął to zespół ratownictwa podstawowego i niestety podjęto decyzję o zaprzestaniu bowiem nie było już szansy na uratowanie człowieka – to niestety potrzebna jest karta zgonu, którą może wystawić tylko lekarz. W tym momencie powinien być to lekarz systemu. I jeżeli nie było opcji wysłania karetki systemowej z Krotoszyna to mógł to zrobić lekarz dostępny z LPR – kończy Jakub Nelle.
Szykują się zmiany
Prawo i Sprawiedliwość szykuje kolejną zmianę, tym razem w ratownictwie medycznym, a proponowane rozwiązania zwiastują rewolucję. Na czym ma polegać?Karetki mają być wyłącznie państwowe. – Tak, jak nie ma prywatnej policji, straży pożarnej czy straży miejskiej, tak nie powinno być prywatnego pogotowia – mówi Marek Tombarkiewicz, wiceminister zdrowia.

Czy to zmieni aktualne funkcjonowanie zespołów ratownictwa medycznego? Pokaże jak zawsze czas.

Źródło: dzienniklodzki.pl / x-news

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krotoszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto