Krotoszyn - Feralna trafostacja, w której zginęły już dwie osoby została rozebrana

Kilka dni po tragicznej śmierci 28-letniego mężczyzny, który został porażony prądem w stacji transformatorowej na terenie dawnego tartaku przy ul. Fabrycznej w Krotoszynie - wydawało się, że budynek nadal nie był odpowiednio zabezpieczony.

Krótko po wypadku widziano tam pracowników energetyki, a potem okazało się, że tylko dwie pary drzwi zostały zamknięte (w tym jedna do połowy przysypana ziemią), w trzecich brakowało jednego skrzydła, nadal bez problemu można więc było wejść do środka.

Czytaj także: Krotoszyn - zwłoki mężczyzny znaleziono w trafostacji

Energetyka, czyli firma Energa - Operator, poinformowała nas, że nie jest właścicielem budynku. - W części budynku znajdują się co prawda nasze urządzenia, jednak dostęp do nich był i jest niemożliwy - drzwi do części z naszymi urządzeniami są zabezpieczone kłódką. Za zabezpieczenie pozostałej części obiektu odpowiada właściciel - komentowała sprawę Marzanna Kierzkowska, kierownik Biura Komunikacji firmy Energa - Operator SA.

Za bezpieczeństwo na tym obszarze odpowiada właściciel firmy, która dysponuje terenem i zlokalizowaną na niej trafostacją.

Czytaj także: Krotoszyn - W magazynach Dino zginął pracownik przygnieciony makulaturą

- Od razu po wypadku w budynku zono prąd. Zresztą ja nie miałem żadnej umowy z energetyką i z tego prądu nie korzystałem. Po ostatnim wypadku wszystko zostało wyłączone i zabezpieczone. Zdecydowano, że budynek zostanie rozebrany - informuje Eryk Ochman, właściciel firmy.

Dwa lata temu również znaleziono tu zwłoki. Teren był jednak ogrodzony. W marcu tego roku kolejna osoba włamała się do jednego z pomieszczeń i przypłaciła to życiem. Dwie śmierci w jednym miejscu zdecydowanie wystarczą. Więcej nikt tu prądem porażony nie zostanie. Feralną trafostację zrównano z ziemią.

Krotoszyn.naszemiasto.pl na Facebooku. Zebraliśmy całe miasto w jednym miejscu - dołącz do naszej społeczności!