MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Amstaf pogryzł trzy osoby w Zdunach

Łukasz Cichy, Marcin Szyndrowski
Pani Dorota ze swoją mamą Marią oraz psem, maltańczykiem Coco.
Pani Dorota ze swoją mamą Marią oraz psem, maltańczykiem Coco. Fot. Łukasz Cichy
Trzy osoby zostały pogryzione przez psa w Zdunach. Do zdarzenia doszło we wtorek, 9 sierpnia.

Ranni zostali 29 – letnia Dorota Mikołajewska, jej 63 - letnia mama Maria Mikołajewska oraz ich sąsiad, który chciał odciągnąć czworonoga. 29-latka została pogryziona w siedmiu miejscach, a jej mama w trzech.
Odwiedziliśmy obie panie w ich domu w Zdunach, gdzie opowiedziały nam o całym zajściu.
- Ok. 7:20 wyszłam z domu z psem i wracając ul. Poprzeczną zauważyłam psa puszczonego luzem. Wzięłam swojego psa na ręce. Tamten zaczął mnie atakować. Zaatakował mnie wielokrotnie – wyjaśniła Dorota Mikołajewska. Wtedy z pomocą przyszedł jej sąsiad. Zdunowianka wróciła do domu. -Moja mama poszła na miejsce spytać czyj to pies – dodała Dorota Mikołajewska. Wówczas pies zaatakował również jej mamę. Wtedy z pomocą przyszedł sąsiad zdunowianek. Właściciela czworonoga wówczas nie było. -Nie czuję się za dobrze. Jest ból. Jestem pogryziona dosyć mocno. Jutro mam wizytę u chirurga, bo już po jednej jestem – kontynuuje Dorota Mikołajewska. Następnie zdunowianka odniosła się co do rasy psa. -Nie wiem czy to był amstaf, ale to nie chodzi o rasę, a o wychowanie. W przeciągu dwóch ostatnich tygodniach widziałam go za płotem – dodała.

Mama pani Doroty również skomentowała całe zajście. -Już tą ulicą nie chodzę. Wolę iść dookoła – wyjaśniła Maria Mikołajewska. Dodała również, że z tego co wie sąsiad również jest ugryziony w rękę. -Niebezpieczne jest to, że weterynarz zdecydował, że pies został. Taki pies powinien być zabrany pod obserwację w inne miejsce – dodała Dorota Mikołajewska. Zdunowianka dodała również, że ma wiele apeli od sąsiadów, by ktoś potwierdził, że ten pies jest w bezpiecznym miejscu, bo sąsiedzi boją się wypuszczać dzieci, czy wyjść z wózkami z dziećmi. -Mieć takie psy to brać również odpowiedzialność i wiedzieć jak się z nimi obchodzić – zakończyła Dorota Mikołajewska.

Właściciel psa został już przesłuchany w charakterze świadka zdarzenia. - Prowadzimy śledztwo pod nadzorem prokuratora. Możliwe również, że postawimy mu zarzuty. Prowadzimy dochodzenie pod kątem artykułu 157 Kodeksu Karnego, który mówi o uszkodzeniu ciała. Mężczyźnie może grozić od 3 miesięcy do 5 lat więzienia – mówi Teresa Walkowiak, zastępca rzecznika prasowego krotoszyńskiej policji.

Pies został u właściciela. Decyzję podjął powiatowy lekarz weterynarii, który pojawił się na miejscu zdarzenia. Przez 15 dni będzie odwiedzał psa i monitorował jego zachowanie. - Właściciel w momencie kontroli nie przedstawił książeczki szczepień. Nie posiadał jej. Wcześniej pies miał innego właściciela. Staramy się ustalić czy pies był szczepiony – informuje z kolei Anna Lis-Wlazły z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Krotoszynie.

*****

Źródło: TVN24

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak kupić dobry miód? 7 kroków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krotoszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto